Świątecznie podkręcone brownie ze śliwkami macerowanymi w whisky! Śliwki dobrze zalać alkoholem nawet 2-3 dni przed pieczeniem ciasta, wtedy mamy pewność, że nabiorą mocy. Oczywiście w czasie pieczenia procenty odparują i zostanie sam aromat, żeby jednak nie było tak grzecznie 50 g śliwek, którymi ozdabiam wierzch ciasta nie piekę 😉 Wykładam je z whisky dopiero na gotowe ciasto – to taki mały bonus dla piekarza i grzecznych gości. Jeśli chodzi o dzieci, to do 18 roku życia podobno lepiej nie podawać im bimbru, no ale to już po Waszej stronie.
Brownie jest pyszne! Aromatyczne (przyprawy i whisky!), gliniaste i ciężkie. Świąteczny ideał, zwłaszcza jak się pomyśli, że wpakowaliśmy w nie 3 tabliczki czekolady i drinka.
Pieczenie – ciasto pieczemy od 25 do 35 minut (maksymalnie!) i naprawdę, żeby nie wiem jak niedopieczone się wydawało (mnie zawsze!) zachowujemy zimną krew i wyciągamy je z piekarnika. Te 35 minut to dla cierpiących wyjątkowe katusze w zetknięciu z wizją surowego ciasta (przy tym czasie pieczenia będzie to dosyć wypieczone brownie z mniej rozpływającym się środkiem). Ważna jest też wielkość formy – szeroka i płaska (im wyższe ciasto tym dłużej musi się piec i nie jest to przepis na brownie). Poniższe składniki będą odpowiednie do foremki o wymiarach około 22 x 28 cm (lub ciut szersza) lub tortownicy o średnicy 24 cm (ciut większa też będzie dobra).
SKŁADNIKI
150 g + 50 g suszonych śliwek (np. kalifornijskie)
¼ szklanki whisky (wybrałam Old Smuggler)
200 g czekolady (2 tabliczki: gorzka + mleczna)
160 g mąki pszennej tortowej
200 g cukru
200 g masła (kostka)
3 jajka
1 łyżka przyprawy piernikowej lub po 1/4 łyżki cynamonu, kardamonu, imbiru, gałki muszkatołowej + odrobina mielonego ziela angielskiego
POLEWA
100 g czekolady + 1 łyżeczka masła + 2-3 łyżki mleka + śliwki z whisky (te dodatkowe 50 g ujęte w ilościach na ciasto)
WYKONANIE
1-3 dni przed pieczeniem ciasta wkładamy śliwki (w całości lub pokrojone na ćwiartki) do płaskiego naczynia (talerz od zupy) i zalewamy whisky tak, aby przynajmniej do 1/3 były zanurzone. Talerz szczelnie zawijamy w folię alby zakrywamy. Raz na jakiś czas staramy się przewrócić śliwki na drugą stronę (druga opcja to umieścić je w słoiku i co kilka godzin energicznie nim potrząsnąć).
W DNIU PIECZENIA:
Kostkę masła umieszczamy w garnku i podgrzewamy na małym ogniu. Kiedy zacznie się rozpuszczać dorzucamy przyprawy oraz połamaną czekoladę i mieszamy tak długo, aż się rozpuści. Zdejmujemy z ognia do lekkiego przestudzenia.
Jajka ubijamy z cukrem (aż zaczną jaśnieć) – mikserem lub rózgą. Nadal mieszając cienkim strumieniem wlewamy czekoladową masę. Na końcu dodajemy mąką i dokładnie mieszamy. Lekko odsączamy śliwki z alkoholu, kroimy każdą na 2-3 części (jeśli moczyliśmy je w całości) i wrzucamy do ciasta. Wszystko raz jeszcze mieszamy (50 g śliwek zostawiamy do dekoracji).
Ciasto wlewamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 170 stopni i pieczemy od 25 (lejące się miękkie ciasto) do 35 minut (bardziej wypieczone brownie z twardszym środkiem), Przekroczenie tego czasu pieczenia spowoduje, że upieczecie tradycyjnego „murzynka” z wypieczonym środkiem. Jak widać u mnie na foto wyszło tak pół / na pół (to był ten dłuższy czas pieczenia).
POLEWA
Ciasto (może być ciepłe) polewamy czekoladą rozpuszczoną w kąpieli wodnej z łyżeczką masła i kilkoma łyżkami mleka. Kąpiel wodna: do większego garnka z gotującą się wodą wstawiamy mniejszy i umieszczamy w nim składniki, które chcemy rozpuścić. Energicznie mieszamy, aż czekolada całkowicie się rozpuści i zrobi się gładka i lśniąca.
Wierzch ciasta dekorujemy śliwkami z whisky (albo czym tam chcemy, nie ignorowałabym jednak tak świetnego pomysłu jak śliwki z dodatkiem %%%)
Na zdrowie!
