Szwecja to Ikea, świąteczne pierniczki Pepparkakor oraz oczywiście śledzie. Jakiś czas temu szukając śledziowych przepisów trafiłam na stronę Ambasady Szwecji, gdzie oprócz bezpłatnego kursu języka szwedzkiego, e-booków i pokazów filmowych znalazłam zakładkę kulinarną, prowadzoną przez Michała Godynia – Szefa kuchni w Rezydencji Ambasadora Szwecji. Sami zobaczcie, ile pyszności! KLIK! Zapiekanki („Pokusa Janssona”), cynamonowe bułeczki „Kanellbular”, szafranowe bułeczki „Lussekatter” i pieczywo, którego nazwy chyba nigdy nie zapamiętam oraz śledzie! Śledzie z dodatkiem wanilii i cytrusów, w borówce brusznickiej z pianką z syropu z kwiatów czarnego bzu, filet śledziowy w sosie rozmarynowo-jagodowym i ach, proszę państwa – w sosie kawowo-musztardowym.
Wybrałam przepis podstawowy, który szef kuchni nazwał prozaicznie „Przepisem podstawowym na marynatę do śledzi”. Uwierzcie mi jednak, że przepis jest fantastyczny! Prosty, smaczny i świąteczny. Nie byłabym jednak sobą, gdybym trochę w nim nie pogrzebała, za co uprzejmie przepraszam. Pierwotny przepis jest bardzo słodki – aż 400 g cukru. W czasie degustacji stwierdziliśmy, że wprawdzie śledzie są pyszne, ale gdyby tak były mniej słodkie – stałyby się idealne. I jeszcze goździki, dużo goździków. I więcej śledzi, bo ten kilogram zniknął w takim tempie, że zaczęłam wierzyć w istnienie krasnoludków, które potrafią sobie otworzyć lodówkę.
Do dzieła, kochani! Śledzie muszą się marynować minimum 24 godziny. Możecie jednak przygotować je nawet 2-3 tygodnie wcześniej, i też jeszcze sporo czasu będą mogły postać w chłodnym miejscu. Trzymam je w lodówce w szklanych słojach, do których po otwarciu mam również plastikowe zatyczko-nakrętki (coś takiego KLIK!) – bardzo praktyczne. Kupcie dobre jakościowo śledzie – grube jasne płaty bez ości i tak dalej. I następnie wrzućcie je do moczenia. Szczegóły w przepisie.
SKŁADNIKI NA 2 SŁOJE O POJEMNOŚCI 1000 ml np. takie KLIK!
1 kg odsączonych filetów śledziowych
200 ml octu spirytusowego 10%
200-250 g cukru (oryginalny przepis zakłada 400 ml)
550 ml wody
4-5 listki laurowe
15 ziaren ziela angielskiego
1 średnia marchewka
2 cebule (białe lub czerwone)*
8-10 goździków
*dodatek czerwonej cebuli sprawi, że śledzie zrobią się jasnoróżowe (co widać na zdjęciach)
WYKONANIE
Filety śledziowe płuczemy (2-3 razy) w bardzo zimnej wodzie – temperatura wody jest istotna; jeśli będzie ciepła, śledzie zaczną się rozpadać. Następnie wkładamy je ostrożnie do świeżej porcji zimnej wody i moczymy ok. 3 godz. W tym czasie przygotowujemy marynatę (zalewę).
Do garnka wlewamy wodę, dodajemy cukier, listki laurowe, ziele angielskie i goździki (octu na razie nie dajemy!). Zagotowujemy, dokładnie mieszamy, aby cały cukier się rozpuścił i zdejmujemy z ognia. Do garnka z gorącą zalewą dodajemy pokrojoną w cienkie plastry marchewkę i w cienkie piórka cebulę. Odstawiamy do ostygnięcia (marynata musi być zimna!). Dopiero teraz do wystudzonej dodajemy ocet i mieszamy.
Śledzie odsączamy na papierze kuchennym, każdy płat kroimy na 3-4 kawałki i przekładamy do przygotowanej zalewy octowej. Przekładamy do słoików (albo zostawiamy w szklanym naczyniu, które szczelnie zakrywamy) i marynujemy przez minimum 24 godziny (a najlepiej kilka dni).
Na podstawie przepisu Michała Godynia – Szefa kuchni w Rezydencji Ambasadora Szwecji
4 komentarze
Zrobiłam wczoraj z 1/4 przepisu – do spróbowania. Są obłędnie pyszne, zrobię więcej na święta.
O tak, przepis jest genialny! Zresztą szef kuchni Ambasady ma ich całkiem sporo – z FB można pobrać teraz świątecznego e-booka, polecam uwadze 😉
Od roku robię tak raz w miesiącu.Mój zięć Brazylijczyk jest smakoszem.Nam wszystkim smakują.
To chyba taki międzynarodowy przepis, bo wszystkim smakuje 😉