Nie wyobrażam sobie zimy bez pomidorów. Całe szczęście, że czasy, o których śpiewał Kabaret Starszych Panów już za nami, i żadne tam addio pomidory, tylko pomidory cały rok. Oczywiście możemy dyskutować nad jakością tych świeżych (czasem chyba aż za świeżych, bo bardziej przypominają niedojrzałe jabłka, niż cokolwiek innego), nie zmienia to jednak faktu, że przeciery, passaty i puszki kupuję zgrzewkami. I o ile już dawno oswoiłam się ze smakiem butelkowanych sosów, o tyle puszkowane pomidory rozwalają mi smak wielu potraw, które znam i lubię. I do których smak z puszki kompletnie, ale to kompletnie nie pasuje. Konserwa ma niestety bardzo dużą kwasowość więc w przepisach np. na curry, gdzie pomidorowa słodycz ma stanowić jedynie tło dla głównych składników, pomidory zaczynają grać pierwsze skrzypce i to w sposób dosyć nachalny.
Kilka lat temu poszłam więc na targ, kupiłam skrzynkę pomidorów, kilka zgrzewek słoików i bardzo proszę – teraz co roku mam konserwowo-słoikowe pomidory, które smakiem przypominają same siebie, a zupa przyrządzona z ich udziałem od razu teleportuje nas w kierunku upalnego sierpniowego popołudnia. I warzyw idealnie dojrzałych, aromatycznych i łagodnych w smaku.
Będę zachwalać te słoiki, bo nie dość, że robią się same – właściwie większość procesu produkcji zajmuje pasteryzacja – to jeszcze pasują do wszystkiego. Jak dotąd nie pokusiłam się o zamknięcie w słojach całych sztuk, pora więc podjąć wyzwanie. Kupując pomidory wybierzcie takie, które mają mało pestek, a za to dużo miąższu. Typowo polne – podłużne, w kształcie jajeczka. Wątpię, aby rosły sobie dziko na polach, ale na pewno wiecie, o co chodzi. Do kupienia o tej porze na wszystkich targach i bazarach, oraz jak się uważnie rozejrzeć – również w sklepach. Cena aktualnie (sierpień) bardzo atrakcyjna – w moich okolicach kilogram kosztuje od 2 do 3 zł. Nie kupujecie supertanich pomidorów w jakości na tzw. „zupę” czyli przejrzałych. O ile faktycznie nadają się na zupę (jeśli nie są zepsute), o tyle tu rozpadną się na papkę.
Część pomidorów obieram ze skórki przed włożeniem do słoików – to te, które przydadzą się do zrobienia curry, gulaszy czy leczo. Część zostawiam ze skórką, kroję i tak upycham do słoików – z tych pomidorów powstaną pyszne zupy i sosy. I tak trzeba będzie je przetrzeć przez sito, aby pozbyć się pestek, więc szkoda czasu na ich wcześniejsze obieranie – skórka zostanie na sicie.
To co? Fajny i prosty pomysł? Do dzieła!
SKŁADNIKI 6 SŁOIKÓW 0,9 L
(słoik o pojemności 0,9 l to akurat porcja na zupę)
5-6 kg dojrzałych pomidorów polnych (mało pestek, dużo miąższu)
po 1 łyżeczce soli na słoik
DODATKOWO
6 słoików 0,9 l
Do pasteryzacji: piekarnik lub duży garnek, do którego zmieszczą się np. 2-3 słoiki
PRZEPIS
Słoiki i pokrywki myjemy, wyparzamy i odstawiamy.
Pomidory dokładnie myjemy i sparzamy wrzątkiem. Zamiast przelewać je gorącą wodą na sicie (tak, jak często się to robi) wkładam pomidory do garnka z wrzątkiem na ok. 20 sekund (w zależności od tego, jak bardzo są dojrzałe, im bardziej, tym ten czas może być krótszy).
Pomidory wyjmujemy z wody, schładzamy pod bieżącą wodą, odczekujemy 2-3 minuty i obieramy je ze skórki. Następnie każdą sztukę, zależnie od wielkości, przekrawamy na 2 lub 4 części. Kawałki pomidorów ciasno upychamy w słoiku – to czynność przypominająca grę w tetris – dobrze, aby wszystkie części były dopasowane. Inaczej w czasie pasteryzacji pomidory oklapną i w słoiku znajdzie się zbyt dużo pustego miejsca.
Na wierzch każdego słoika wsypujemy płaską łyżeczkę soli. Mocno zakręcamy pokrywkę i każdym słoikiem delikatnie potrząsamy, aby sól przedostała się trochę niżej (w czasie pasteryzacji pomidory puszczą sok i sól tak czy inaczej spłynie do dna).
PASTERYZACJA
W piekarniku: blachę do pieczenia wykładamy materiałem (np. ręcznikiem kuchennym), ustawiamy słoiki (nie mogą się dotykać) i pasteryzujemy 30 minut w temperaturze 120 stopni (z termoobiegiem). Po tym czasie słoiki wyjmujemy na blat albo zostawiamy je do przestygnięcia w otwartym piekarniku). Sprawdzamy czy pokrywki są szczelnie zamknięte.
W wodzie: do dużego garnka, do którego zmieszczą się przynajmniej 2-3 słoiki wlewamy zimną wodę, wkładamy ręcznik kuchenny (lub wkład do pasteryzowania) i wstawiamy do niej przetwory (nie wstawiamy od razu do wrzątku, gdyż zawartość słoików jest zimna). Zagotowujemy, zmniejszamy ogień i od momentu, w którym woda zaczęła się gotować pasteryzujemy 20 minut. Ostrożnie wyjmujemy słoiki z wrzątku i studzimy.
Można przechowywać kilka lat w chłodnym i ciemnym miejscu. Moje najstarsze słoiki miały ponad 2 lata i nadal były pyszne.
10 komentarzy
Bardzo dziękuję zrobię w tym roku
Zrobie w tym tygodniu…
Dziękuję bardzo za przepis
W piekarniku 30 min od momentu nagrzania do temperatury 120° czy od momentu włożenia do zimnego ?
Zasada jest zawsze taka sama przy pasteryzacji: zimne wkładamy do zimnego (i czas liczymy od nagrzania), cieple do ciepłego. Choć ja czasami trochę oszukuję i wrzucam te pomidory do już nagrzanego (modląc się, żeby słoiki nie potrzaskały 😉
Nie trzeba kroić całe tak że całe będą sok miały własny można dodać listek Selera naciowego a Jak do zupy Zimą się dobrze zmiksuje to nawet nasionka się rozpuszczą a smak to Oryginał beż konserwantów dodatków smakowych
Super a nadają się do sałatek po otworzeniu sloika?
Raczej średnio do sałatek – zupy, curry, sosy, zapiekanki, to tak
Jestem nowicjuszem w przetworach… Czy pomidory i pestki po kilku miesiącach przechowywania od góry mogą lekko ściemnieć. Smak i zapach wydają się być w porządku. Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedź ????
Od lat robię pomidory na zimę w podobny sposób z tą różnicą że nie sypię soli. Pomidory myję i nacinam na krzyż czubek pomidora. Parzę po kilka sztuk, nieco dłużej bo 2 minuty w garnku z gorącą woda i przekładam łyżką cedzakową natychmiast do zbiornika z bardzo zimną wodą. Często ją wymieniam bo się szybko nagrzewa. Po schłodzeniu szybko odcedzam i przekładam do innego dużego pojemnika, garnka. Potem obieram ze skórki, przekrawam na 4 części. Jednocześnie wycinając miejsce od strony ogonka. Potem przekładam do słoików najczęściej o pojemności 280 ml. Dokładnie wycieram brzegi słoika i zakręcam wyparzonymi i suchymi, dopasowanymi wieczkami do rodzaju słoików bo bywają różne. Słoiki są myte w zmywarce i wyparzam je zawsze w piekarniku 120 stopni C przez 20 min. Wieczka umyte wygotowuje w garnku z wodą lub tak samo jak słoiki w piekarniku wyparzam. Pasteryzuje w garnkach z wodą . Na dno każdego gara kładę kilka listków ręcznika papierowego nacietego w kilku miejscach./ Dzięki nacięciu słoiki podczas pasteryzacji nie podskakują/ Wkładam słoiki, zalewam wodą do wys. 3/4 słoika . i co najważniejsze tak jak wyżej napisano temperatura wody musi być taka sama jak słoika. I gotuję 15 min od zawrzenia wody. Zwykle nic nie fermentuje ale wypadki chodzą po słoikach i po otwarciu zawsze smakuje czy są dobre. Najczęściej są to pomidory Lima. Są mięsiste i mają mniej pestek. Najlepsze są Malinowe wszystkie są dobre w okresie kiedy są dojrzałe i słodkie. Polecam specjalne uchwyty do wyjmowania gorących słoików z wrzącej wody. Można je kupić na allegro. Wiele razy się poparzyłam nie wiedząc o nich.
Zrobiłam po raz pierwszy w ten sposób pomidory, ale po nie całym tygodniu od zrobienia zauważyłam że że słoika wycieka sok że słoika i są takie za gazowane.
Czy tak ma być czy coś zrobiłam nie tak