To jedna z tych sałatek, do której olej lniany pasuje jak groszek do marchewki! Uwielbiam ten olej; świeży i dobrze przechowywany (lodówka!) ma wspaniały orzechowy smak. Olej lniany od wieków używany jest w polskiej kuchni, w ostatnich czasach kojarzymy go jednak głównie z Wigilią i postnymi potrawami, a szkoda! Oprócz tradycyjnych świątecznych dań, takich jak śledzie czy kapusta używam go na co dzień. Do sałatek, koktajli, dressingów, past lub kaszy.
Wybierając swój olej zwróćcie uwagę na kilka istotnych szczegółów: czy olej był tłoczony w niskiej temperaturze bez dodawania innych substancji. Kupuję m.in. produkty Olandia Oleje Złotopolskie są tzw. olejami dziewiczymi. To najwyższa kategoria produktu i oznacza, że olej po wytłoczeniu jest taki sam jak w nasionku siemienia lnianego. UWAGA! Olej jest biologicznie aktywny, więc używamy go TYLKO NA ZIMNO!
SKŁADNIKI
2-3 buraki (upieczone lub ugotowane)
1 kwaśne jabłko (np. reneta, boskop)
1 owoc granatu
1 łyżka rodzynek
1 łyżka orzechów np. brazylijskich, pekan
1 łyżka świeżej posiekanej kolendry
SOS – SKŁADNIKI:
2 łyżki oleju lnianego, użyłam Olandia Oleje Złotopolskie
1 łyżka syropu z agawy, daktyli lub miodu
1 łyżka soku z cytryny
¼ łyżeczki chili lub pieprzu
(nie daję soli!)
PRZYGOTOWANIE
Buraki albo piekę (szoruję, zawijam w folię i wkładam na 50-60 min do piekarnika na 220 stopni – czasem przy okazji pieczenia innych potraw lub kupuje ugotowane w Lidl
Buraki (ostudzone) kroimy w kostkę, tak samo jabłko. Z granatu wyjmujemy pestki i dodajemy do sałatki wraz z rodzynkami i posiekanymi orzechami. Na końcu dorzucamy kolendrę. Składniki sosu mieszamy i polewamy nimi sałatkę min. 15-20 minut przed podaniem. Ponownie mieszamy i nakładamy na talerze. Gotowe!