Strona główna LIFESTYLEKSIĄŻKI KUCHARSKIE MEAL PREP. GOTUJ RAZ NA CAŁY TYDZIEŃ (RECENZJA KSIĄŻKI)

MEAL PREP. GOTUJ RAZ NA CAŁY TYDZIEŃ (RECENZJA KSIĄŻKI)

przez Joanna
0 Skomentuj
MEAL PREP. GOTUJ RAZ NA CAŁY TYDZIEŃ (RECENZJA KSIĄŻKI) KUCHNIA JOANNY

Zdarzyło Wam się zaszaleć na promocji i wyjść ze sklepu z gigantyczną torbą pomidorów, jajek albo ciecierzycy? A potem po powrocie do domu, zastanawiać się jak długo będziecie jeść pomidorową i dlaczego tydzień ma aż 7 dni? Tak, to o nas 😊 W codziennej gonitwie brakuje nam i czasu i pomysłów na przygotowywanie różnorodnych posiłków, choć lodówka pełna. Gdyby jednak tak mieć porządny, smaczny i precyzyjny plan, sprawy od razu zaczęłyby przedstawiać się inaczej. Smaczniej! I tu z pomocą przychodzi Gina Homolka, autorka popularnego bloga kulinarnego SkinnyTaste.

Meal Prep, który proponuje Gina, to metoda przyrządzania posiłków opartych na porządnej bazie. Czyli patrz pierwszy akapit – nadmiarowe zakupy albo produkt, który po prostu lubimy. Wydawnictwo, które stoi za książką, pisze o Meal Prep jako o „nowej” metodzie, ale uważam, że metoda jest stara jak świat. Spytajcie swoje babcie, co mają zamiar wyprodukować z ugotowanych wczoraj ziemniaków, a dostąpicie ziemniaczanego raju i kulinarnej sagi, której wątki oplotą ziemniaczane pola w promieniu tysiąca kilometrów. Żeby jednak tak sprawnie poruszać się po górach (czy też raczej – nadmiarze) produktów, potrzeba jednak kulinarnego doświadczenia. Rozmachu, który sprawia, że widząc kilogram ciecierzycy, widzimy zupę, burgery, sałatki i zapiekanki. A nie tylko ziarno, które trzeba moczyć całą noc, a potem i tak ciężko się gotuje.

Bo z prostymi pomysłami bywa niestety tak, że często mamy poczucie, że znamy temat od podszewki, ale w praktyce brakuje nam prozaicznego rozpędu, aby zacząć wcielać je w życie. No i przypomnijmy sobie czasy, kiedy nawet ugotowanie rzeczonej na wstępie pomidorowej stanowiło kulinarne wyzwanie.

Oprócz bazy (czyli podstawy metody Meal Prep) drugim niezwykle ważnym elementem jest czas. Ten cenny czas, którego zawsze brakuje na wszystkie ulubione sezony na Netflixie, wieczorne pogawędki przy herbatce i jesienne spacery. Gina słusznie wychodzi z założenia, że nie ma co godzinami tkwić przy garnkach i powtarzać ten proces każdego dnia. Posiłki można przygotować z wyprzedzeniem i np. je zamrozić (robię to bardzo często, zwłaszcza w przypadku zup, gulaszy i curry). Poza tym robimy dania z resztek (nie mylić z odpadkami zbieranymi z talerzy). Z sosu można przecież zrobić zupę, z zupy – pyszny krem, a z kremu… To, co podpowie wyobraźnia.

Uwielbiam taki sposób gotowania! I tu też chylę czoła przed Giną, że w ogóle porwała się na opisanie tego procesu przetwarzania potraw, bo przyznam, że ja miałabym z tym niezłe wyzwanie! Jak wytłumaczyć komuś, że jedzona dzisiaj tajska zupa jeszcze wczoraj była dyniowym sosem do spaghetti, a wcześniej …. Jako, że autorka książki idzie według klucza od absolutnej podstawy (czyli bazowego produktu), kolejne kroki wydają się czymś absolutnie naturalnym.

Jeśli skutecznie zaplanujcie i posiłki i listę zakupów, zaoszczędzicie i mnóstwo czasu i całkiem sporo pieniędzy. Książka zawiera zresztą całkiem porządny plan posiłków na tydzień. Nieco mylące może wydawać się na pierwszy rzut oka nazewnictwo (brakuje kolacji), ale rozumiem, że amerykański „lunch” to nasz obiad, a „obiad”, to kolacja, z podwieczorkiem po drodze zwanym „przekąską”.

Żeby nie było – wśród przepisów znajdziecie również zupę pomidorową. I to taką z bazylią, podawaną z kanapkami z serem i brokułami. Brzmi i wygląda bosko! Bo trzeba przyznać, że zdjęcia są bardzo udane. Wspominam o tym, bo niestety od dłuższego czasu nie jest to standardem w książkach kucharskich. Same przepisy (a jest ich ponad 120), są w większości proste i sprawiają wrażenie takich ciepłych domowych posiłków przygotowywanych bez dźwięku fanfar i miliona składników. Czyli tak jak lubię i Wy pewnie również.

A co jeszcze smacznego znajdziecie na stronach? A na przykład błyskawiczną tajską potrawkę z kurczakiem i dynią (sezon!), kremową zupę z kurczakiem i ryżem, zdrowe owsiane ciasteczka (tak, są też desery zwane „przekąskami” 😉) czy całkiem spory wybór pysznych i zdrowych bowli. Roladki z cukinii, tartę ze szpinakiem, lasagne i paluszki rybne. Burgery (o tak!), szarpaną wieprzowinę i domowe wontony.

Książkę dostałam od wydawnictwa Znak Jednym Słowem, ale jeśli chcecie zapytać, czy sama również bym ją kupiła? Odpowiedź brzmi TAK! To takie „moje” przepisy, pod mój gust i często ograniczoną ilość czasu (oraz zamiłowanie do sklepowych promocji 😉 ). Poza tym menu ułożone jest w taki sposób, że część potraw zabierzecie ze sobą w pudełku do pracy i szkoły i tam zjecie na obiad (zwany w książce „lunchem”). Samo dobro z tego płynie. Stawiam więc na półce obok moich kilkuset innych książek kucharskich i lecę kupić siatę pomidorów! Tak, ta zupa z kanapkami serowo-brokułowymi robi na mnie wrażenie.

Zawsze uważałam, że gotowanie jest proste i ta książka jest tego najlepszym dowodem. Bardzo smacznym zresztą. A na blogu Giny czuli SkinnyTaste (klik!) znajdziecie kolejne darmowe plany posiłków, które autorka regularnie zamieszcza.

Meal Prep. Gotuj raz na cały tydzień.
Gina Homolka (autorka bloga SkinnyTaste)
Wydawnictwo Znak Jednym Słowem
Data premiery: sierpień 2022

MEAL PREP. GOTUJ RAZ NA CAŁY TYDZIEŃ (RECENZJA KSIĄŻKI) KUCHNIA JOANNY

0 Skomentuj
0

Możesz również chcieć zobaczyć...

Zostaw komentarz