To dobry moment, aby upiec prawdziwe pierniczki. Aromatyczne, pachnące, po prostu – idealne! Takie, które muszą spory czas odleżeć, aby zmiękły. Cztery tygodnie to wystarczająco dużo czasu aby pierniczki nabrały pierniczkowej konsystencji, gdyby jednak stawiały opór, zamykamy je w puszce ze skórką od jabłka. Albo stawiamy na parapecie przy uchylonym oknie, kiedy pada deszcz. Szczelnie zamknięte (w puszce lub słoiku) można je przechowywać długie miesiące. Podobno, bo u nas znikają zanim zdążą zmięknąć 🙂
SKŁADNIKI na około 300 sztuk (można podzielić przepis i zrobić z ½ składników)
Przyprawy – jeśli ktoś lubi mniej zdecydowane smaki, można użyć połowy podanych ilości
Około 1600 g mąki pszennej tortowej
500 g naturalnego miodu (wybieram gryczany)
500 g cukru
300 g masła
6 jajek
2 łyżeczki sody
PRZYPRAWY (wszystkie mielone): 5-6 łyżeczek cynamonu, 3 łyżeczki goździków, 2 – 3 łyżeczki gałki muszkatołowej, 4 łyżeczki imbiru, 3 łyżeczki CZARNEGO kardamonu* (można zastąpić zielonym ale to nie to samo)
WYKONANIE
Masło, cukier i miód wkładamy do garnka, rozpuszczamy często mieszając. Dodajemy wszystkie przyprawy. Masa musi ostygnąć.
Mąkę mieszamy z sodą, wbijamy do niej jajka i dodajemy masę z miodu i masła. Mieszamy za pomocą haka w malakserze lub zagniatamy ręcznie. Ciasto dzielimy na mniejsze porcje i chowamy na minimum godzinę do lodówki (można je też zrobić dzień wcześniej). Chłodne ciasto będziemy wstanie rozwałkować dużo cieniej, niż takie ogrzane i klejące się do wszystkiego.
Porcje ciasta wykładamy na blat oprószony mąka i wałkujemy na placek o grubości 2-3 mm (w czasie wałkowania przewracam placek kilka razy podsypując mąką). Wycinamy foremkami ulubione kształty i układamy pierniczki na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Nagrzewamy piekarnik do 170 stopni i pieczemy pierniczki 7-8 minut ( u mnie zawsze 7 minut). Wyjmujemy blachę i przekładamy ostrożnie pierniczki na talerze. Uwaga! Nasze pierniczki zaraz po upieczeniu będą miękkie – stwardnieją w ciągu kilku minut (stąd zalecana ostrożność przy zdejmowaniu z blachy).
Gotowe!
*czarny kardamon mielę razem z łupinami