Jeśli miałabym wymienić potrawę, która kiedyś rzuciła mnie na kolana to jest właśnie TO. Zapomnijcie o cebuli z Tik-Toka. Kupcie dojrzałe bakłażany i zróbcie sobie najlepszy na świecie chłodnik. Chłodnik z palonych bakłażanów z dodatkiem tahiny, pomidorów i kuminu. Nie wiem, co ta zupa w sobie ma (a raczej – czego nie ma), ale właściwie każdy, kto jej spróbuje twierdzi, że nie przypomina w smaku niczego, co znałby wcześniej. Jeśli chodzi o mnie, to palę bakłażany hurtem i przyrządzam je na wiele sposobów, tak więc nie powinnam być zaskoczona tym charakterystycznym dymnym posmakiem. Stało się jednak inaczej i już spory czas temu bakłażanowy chłodnik trafił na moją wakacyjną listę przebojów.
Tajemnicą idealnie gładkiej konsystencji każdego chłodnika jest pieczywo. Kawałek białej bułki lub miąższ z chleba zmiksowany z warzywami sprawia, że zupa nie będzie się rozwarstwiać i przypominać w strukturze soku warzywnego. Zapamiętajcie ten prosty trick, bo warto. Wspominałam o nim przy okazji przepisu na chłodnik z melona i awokado (klik!), ten sam tajemny składnik pojawia się w popularnym gazpacho i wielu innych warzywno-owocowych kremach.
Sezon na bakłażany dopiero startuje (choć w dobie supermarketów trudno stwierdzić, w którym jego momencie właściwie jesteśmy). Piękne fioletowe okazy wspaniale prezentują na targowych stoiskach. Kiedy widzę takie piękne warzywa czekające na mnie w skrzynkach i na stoiskach – nie potrafię im się oprzeć. Jeśli kupicie ich stanowczo za dużo, zróbcie również sałatkę z ciecierzycą i siedmioma libańskimi przyprawami (klik!) – jej również trudno jest się oprzeć.
Przepis jest bardzo prosty, jak większość chłodnikowych receptur. Najwięcej czasu zajmuje palenie bakłażanów. Opalaniu towarzyszy trochę dymu i intensywnego zapachu, ale okap z dobrym wyciągiem rozwiązuje ten problem. Nie próbowałam nigdy opalać ich na przydomowym grillu, ale czuję, ze ta metoda może być doskonała. Więcej informacji na temat przygotowania i opalania warzyw w poniższym przepisie. Do dzieła!
SKŁADNIKI
4 duże bakłażany (łączna waga 2-2,5 kg)
1 (pełna) łyżka tahiny
1-2 ząbki czosnku
miąższ z 1 kajzerki lub 2 grubych kromek chleba (bez skórki)
½ szklanki passaty pomidorowej
½ do 1 szklanki wody
1 łyżka oliwy
1 łyżka syropu z daktyli lub agawy (lub miód)
Przyprawy: 1/3 łyżeczki mielonego kuminu, 1/3 łyżeczki pieprzu, sól do smaku (ok. ½ łyżeczki), 2-3 łyżki soku z limonki (lub cytryny)
Do podania: kawałki palonego bakłażana, grillowana czerwona papryka, uprażone pestki słonecznika i zielonej dyni, świeże zioła (kolendra, pietruszka lub szczypiorek), oliwa, świeżo mielony pieprz (oczywiście można wybrać tylko część tych dodatków)
PRZEPIS
Zaczynamy od opalenia bakłażanów. Szczegółowe instrukcje i trzy sposoby przygotowania tych warzyw znajdzie w przepisie na Mutabal czyli libańskie mezze z opiekanych bakłażanów (klik!). Moją ulubioną jest metoda nr 3, która przedstawia się następująco:
PALENIE BAKLAŻANÓW
Potrzebna będzie kuchenka z palnikiem gazowym.
Zabezpieczamy srebrną folią miejsce pod palnikiem (lub nie), włączamy gaz i układamy na palniku bakłażany. Co kilka minut obracamy je (np. za pomocą widelca), aby piekły się równomiernie. Przygotowany w ten sposób bakłażan musi mieć spaloną na czarno skórkę (w środku będzie miękki). Warzywa wkładamy do miski, lekko studzimy i obieramy – czy też raczej zeskrobujemy – zwęgloną skórkę. Zostawiamy cały sok, jaki wycieknie!
PRZYGOTOWANIE CHŁODNIKA
Bakłażany (razem z całym sokiem) przekładamy do blendera (zostawiamy kawałek warzywa do podania zupy – kilka kostek). Dodajemy 1 łyżkę tahiny i na początek pół szklanki wody oraz passatę pomidorową. Dokładamy porwane na kawałki pieczywo, czosnek, syrop, oliwę, sok z cytryny i wszystkie przyprawy.
Blendujemy na idealnie gładką masę. Jeśli mus będzie za gęsty i raczej o konsystencji hummusu, niż zupy, dolewamy wody. Krótko miksujemy i próbujemy – doprawiamy do smaku. Przestrzegam przed rozrzedzaniem chłodnika passatą lub sokiem pomidorowym w dodatkowej (niż przewidziana w przepisie) porcji. Smak pomidorów w nadmiarze będzie gasić smak palonego bakłażana, a tego przecież nie chcemy.
Przed podaniem schładzamy minimum godzinę w lodówce. Nie przepadam za tą zupą, kiedy jest mocno schłodzona, ale taka lekko chłodna (w stopniu wyczuwalnym poniżej temperatury pokojowej) jest według mnie najlepsza.
Z dodatków – tak jak w składnikach. Dobra oliwa, grillowana papryka (lub świeża), zioła i pestki. Ze wszystkim smakuje dobrze.
Dobrze przechowuje się w lodówce, choć w zasadzie nigdy nie miała okazji stać u mnie dłużej niż dobę.
Smacznego!